11 lut 2017

Akuma CD Vogel

- No tak, nasza mała księżniczka chyba nieco zmarzła, co?- Powiedział przesłodzonym tonem tak, by dać jasność, iż nie mówi poważnie. Następnie wstając, usłyszał ciętą ripostę płynącą z ust owej "księżniczki".
- Cóż, przynajmniej należę do królewskiego rodu.- I na tych słowach rozmowa się skończyła. Po części dlatego, że nie wiedział, co odpowiedzieć, bo stwierdził, iż zwykłe "Jesteś adoptowany" będzie nudne, a po części dlatego, że ponownie zaczął się zastanawiać nad stanem jego kostki. Skręcona? Nie, raczej nie. Prawdopodobnie miał rację i to tylko naciągnięte mięśnie lub nawet coś mniej poważnego. Albo obrażenia z rana dały się we znaki. W każdym razie, teraz mieli jeszcze jeden kłopot- chmury deszczowe. Ponieważ było zbyt ciepło (chociaż jakoś tego nie odczuwał) by padał śnieg, oczywiste było, że zamiast niego zaraz spłynie na nich fala deszczu.
- Patrz.- Oznajmił Vogel, najwyraźniej zauważając to samo. Akuma rozglądnął się na boki. Nigdzie nie mógł dostrzec żadnego budynku, gdzie mogliby się schronić. Chociażby marketu, kawiarenki, jakiegoś sklepu... Nic. Chociaż osobiście lubił taką pogodę, to jednak miał przeczucie, że jego towarzysz źle zareagowałby na przemoczone do suchej nitki ubrania, które i tak zostały już nieco zniszczone przez poranne wybryki oraz ucieczkę przed policjantami. Na samo wspomnienie o szaleńczym biegu uśmiechnął się.
- Musimy się pośpieszyć. Mi nie przeszkadza zmoknięcie, ale nie chcę być chory.- Po części powiedział prawdę, a po części skłamał. Prawda jest taka, że normalnie nie zważając na konsekwencje bawiłby się w deszczu. Doprawdy, bardzo mądre zachowanie. A do tego wziąłby darmowy prysznic (tutaj połowa cywilizacji świata uśmiechnęła by się szeroko).
- Chociaż zaraz. Chory to ja prawdopodobnie jestem od urodzenia...
- Uhmmm.- Mruknął na potwierdzenie czarnowłosy. Z udawaną grozą zmierzył go wzrokiem, jednak nie mógł powstrzymać się od cienia uśmiechu, gdy odpowiadał:
- A więc moje zachowanie jest wytłumaczone. U ciebie jest nieco inaczej, gdyż jesteś taki sam z siebie.- Na moment okularnik zwiesił głowę. "Czyżbym powiedział coś nie tak? Może byt ostro, jak na początek znajomości?"- pomyślał natychmiastowo. Mimo, że wzruszył ramionami, ta sprawa nie dawała mu spokoju.
- Dobra, sorry. To był żart, miało wyjść inaczej.- Wypalił w końcu niezbyt wiedząc, co powinien powiedzieć. W przepraszaniu nie radził sobie najlepiej. A jeszcze gorzej w pocieszaniu. Zwykle tylko pogarszał sytuację. I w tej chwili poczuł, jak coś dotyka jego czubka nosa. Potem czoła. 
- Pada.- Wyszeptał z przestrachem, co dało nieco śmieszy efekt. Zupełnie, jakby krople wody go parzyły. Chociaż istnieją ludzie z uczuleniem na wodę. Tak, to musi być straszne... Nie kąpać się, nie pić, nie móc chodzić na spacery podczas deszczu. Nawet zwykłe potknięcie ze szklanką pełną wody może skończyć się tragicznie, a tutaj nie chodzi o rozbite szkło... Obaj przyśpieszyli kroku. Jednak z każdą chwilą coraz bardziej padało. A oni z każdą chwilą przyśpieszali, co dało dość komiczny efekt. Ale tak się składało, że chyba żaden z nich nie miał ochoty drżeć przemoczony z zimna.
- Biegiem!- Krzyknął któryś z nich, ale nie był zbytnio pewien, czy to on, czy Vogel. Po prostu skupił się na tym, żeby biegnąc nie wywrócić się przypadkiem.
<Vogel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz