8 lut 2017

Akuma CD Vogel

Nie mógł zapanować nad oddechem. Coraz trudniej było mu nie kaszleć. Cholernie kochana astma... Gdy się zatrzymali nie czuł bólu w nogach, zbytnio skupił się na właśnie minionych chwilach, by cokolwiek odczuć. Nawet nieprzyjemne kłucie w płucach przestało być istotne, a właściwie, to nawet nie zaczęło. Zbytnio cieszył się z udanej ucieczki. W momencie, gdy zauważył gliny krzyczące do nich różne polecenia opierające się głównie na zejściu z dachu, przejął się. W następnej chwili poczuł ogromną złość, a jedyny sposób, w jaki udało mu się nią opanować, to ucieczka. Zrobił to jednak też dlatego, że oczywiście nie miał wyboru, o ole nie chciał mieć do czynienia z policją. Szaleńczy bieg jednak nie tylko zmniejszył, a nawet wyeliminował jego gniew, do tego napełnił go mieszaniną adreanaliny, szczęścia oraz nieopisanej chęci sukcesu, który w tym przypadku był zwykłym spierniczeniem przed "psami". Gdy spojrzał na czarnowłosego chłopaka, również zdyszanego, zaśmiał się głośno, biorąc dłonie ze zgiętych kolan i prostując się z zamkniętymi oczyma. Usłyszał ponowne zachowanie u niego, jednakże obaj musieli wkrótce przestać, by pobownie walczyć o oddech. Akuma dopiero teraz uświadomił sobie, że nie ma nawet siły kaszlnąć, by złagodzić ten ból spowodowany bieganiem oraz jego chorobą.
-...to...było...zajebiste...-Zdołał z siebie wydusić, gdy zaczął już w miarę normalnie funkcjonować. Ponownie się zaśmiał. Wykiwanie glin zawsze sprawiało mu przyjemność.
- Zgadzam się.- Ponownie się zaśmiali, tym razem ruszając przed siebie niespiesznie. Na samo wspomnienie o skokach zrobiło mu się jeszcze przyjemniej.
- Teraz będziemy musieli unikać policji. Mogliby nas zapamiętać, a nawet szukać. Chociaż teraz niewiele można się po nich spodziewać.- Powiedział na głos, zaczynając w końcu myśleć o czymś pożytecznym.
- Może gdzieś odsapniemy?- Zaproponował Vogel. Właściwie to miał powiedzieć to samo. I właśnie w tej chwili, gdy spojrzał na jego towarzysza uświadomił sobie, że utyka. No tak, przecież on o mało nie spadł, gdy uciekali! Musiał coś sobie zrobić. A nawet jeśli nie wtedy, to podczas biegu miał wiele okazji, by się zranić. A do tego przecież się poparzył...
- Ta, usiądźmy. Wszystko okay?- Spytał, spoglądając na niego z lekko zmarszczonyn czołem. Widząc pytające spojrzenie, dodał szybko- utykasz.- Wiedział, że gdyby się zraniłna przykład rozcinając skórę, mógłby pomóc, w końcu ma potrzebne rzeczy w swoim plecaku. Jednak jeślikostka jest skręcona, trzeba będzie ją nastawić,a to nie będzie łatwe. Albo nawet znaleźć kogoś do pomocy bądź pójśćdo szpitala... Jednak mógł się założyć, że się na to nie zgodzi. W zasadzie to sa nie był przekonany co do rego, by prosić kogokolwiek o pomoc.
<Vogel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz