8 lut 2017

Vogel CD Smiley

Odrobinę zdziwiły mnie słowa dziewczyny, lecz momentalnie się uśmiechnąłem. Wydawała się, śmiała i przyjazna, przez co nie czułem tego całego ucisku. Czułem, że mogłem być "sobą" przy jej obecności. Mruknąłem pod nosem ciche "Tak" i odrobinę się do niej przybliżyłem. Spojrzałem przypadkowo w jej oczy. Mógłbym przysiąc, że w ich głębi, widziałem zadowolenie, jak i wiele kłębiących się pytań. Zaśmiałem się cicho, kręcąc przy tym niemrawo głową. Dziewczyna ponownie spojrzała na mnie z pytającą miną, lecz ja odwróciłem wzrok.
- To, którędy do cyrku? -Zagadnąłem po chwili, patrząc na jej postać kątem oka.
Choć większość obrazu przysłaniały mi grube kosmyki włosów, mogłem zobaczyć, jak delikatnie drgnęła, gdy tylko usłyszała mój głos. Skinęła głową i wskazała uśmiechnięta w bok.
- W tamtą stronę -Oznajmiła, spoglądając tym samym w tamtym kierunku.
- No to ruszajmy -Odpowiedziałem, robiąc krok w jej stronę -Chyba że przyszłaś tu po coś, mogę, a przynajmniej spróbuję dotrzeć tam... -Powiedziałem, jednakże dziewczyna mi przerwała.
- Spokojnie, pomogę ci tam dojść. Przyszłam tu tylko pospacerować, więc to nic wielkiego -Zaczęła machać rękoma, jakby coś ukrywała.
Odchyliłem delikatnie głowę do tyłu, nic przy tym nie mówiąc. Włożyłem dłonie do kieszeni i wzruszyłem ramionami, po czym ruszyłem przed siebie. Zaraz po tym usłyszałem skrzypiący śnieg obok siebie. Spojrzałem w tamtym kierunku i ujrzałem jedwabiste, różowe włosy, leciutko przyozdobione białym puchem. Właścicielka tychże pięknych włosów najwyraźniej nie odczuwała zbyt wielkiej różnicy, lecz jak dla mnie, psuło to całość. Wyciągnąłem prawą rękę z ciepłej kieszeni i przybliżyłem ją do czubka jej głowy. Powoli przybliżyłem ją do włosów, po czym otrzepałem je ze śniegu. Poczułem, jak dziewczyna delikatnie podskoczyła. Pewnie się przestraszyła.
- Nie martw się, to tylko ja -Zaśmiałem się cicho, a następnie dodałem -Miałaś śnieg, który trochę mnie denerwował -Powiedziałem, chowając z powrotem dłoń.
Dziewczyna spojrzała na mnie i niepewnie skinęła głową. Przez kilka minut szliśmy w ciszy. Niby jej nie znałem zbyt dobrze, lecz słyszałem od niej od Pika. Mówił trochę o niej, lecz w tamtej chwili nie myślałem, że będzie mi to potrzebne. Z rozmyślań wybudził mnie jej delikatny głos.
- To... kim jesteś? -Zapytała, nie odrywając wzroku z zaśnieżonej ścieżki.
Wypuściłem kłąb powietrza i spojrzałem w tym samym kierunku, rozluźniając przy tym swoje mięśnie i umysł.
- Vogel i od niedawna znajduję się w cyrku -Zatrzymałem się, spoglądając tym samym na nią -A ty?
- Również tam jestem. Nazywam się Smiley -Mówiąc to słowo, szeroko się uśmiechnęła, co odwzajemniłem tym samym -A czym się zajmujesz?
- Żonglerką i tym podobnymi -Rzuciłem jakby od niechcenia, przypominając sobie siostrę. W końcu to ona zaraziła mnie miłością do tej specjalności.
- Pewnie znasz wiele sztuczek -Zaśmiała się, na co skinąłem głową.
Przez kolejne kilka metrów nic nie mówiliśmy. Będąc z nią, jakoś nie odczuwałem, że musiałbym cały czas rozmawiać, aby było miło. Wystarczyła obecność. Przymknąłem na chwilę powieki, a wtedy znów usłyszałem cichy świergot gdzie niedaleko siebie. Otworzyłem leniwie powieki. "Czyżby to ten ptak? Nie powinien tak długo za mną podążać" -Pomyślałem, próbując odnaleźć go gdzieś wśród drzew. Miał prawie takie samo ubarwienie, co kora większości z otaczających nas drzew. Nie mogłem go jednak odnaleźć. Westchnąłem ciężko, przekrzywiając głowę.
- Stało się coś? -Zapytała, a ja poczułem jej wzrok na sobie.
Spojrzałem na nią i z nikłym uśmiechem, pokręciłem głową.
- Nie. Po prostu myślałem, że to znów ten ptak.
<Smiley?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz